p. Przemek, 42 lata
5,5 KILOGRAMA MNIEJ - dieta sportowa
Październik 2017. Biegam dwa lata. Odbiło mi po 40-stce. Kilka zawodów za mną. Właśnie zmęczyłem półmaraton. Nie jestem z siebie zadowolony. Sporo przygotowań a do życiówki brakło sporo. Przed wiosennymi startami trzeba coś zmienić.
Jeśli treningi są ok a poprawy nie ma? Może waga? No ale ta od 10 lat mniej więcej ta sama. 86,5. Nie do ruszenia. Nie do ruszenia?
Pani Ania!
Listopad 2017. Rachunek sumienia z codziennego jadłospisu.
Nie jest całkiem źle. Kilka korekt od pani Ani. To zastąp tym a wtedy zjedz to. No dietą to bym tego na pewno nie nazwał. Ale dobra. Posłucham. No… prawie, bo przecież bez dobrego wina nie da rady.
Styczeń, Luty 2018. Trening jak zwykle. Jedzenie prawie jak zwykle. Waga? Spada! Nawet Święta nie przeszkodziły.
Marzec 2018. Wiosenny półmaraton. Waga startowa: 81,1. Warunki pogodowe trudne. Ostatni atak zimy, -8, wieje, sypie śniegiem. To nie jest dzień na szybkie bieganie. Pierwsza część pod wiatr. Trzymam tempo chowając się przed porywami wiatru jak tylko mogę. Potem z wiatrem. Ku mojemu zdziwieniu biegnie mi się nad wyraz lekko. Przyśpieszam w euforii porzucając plan taktyczny. Czuję, że jest dobrze. Na mecie mega niespodzianka. Życiówka poprawiona o 4,5 minuty.
Dzięki pani Aniu.
Co dalej?
Teraz kolejne Święta a po nich wielkie wyzwanie. Pierwszy pełny maraton!